piątek, 1 września 2017

Prawdziwe oblicze ukazujemy tylko tym, na których nam najbardziej zależy.

Witajcie po przerwie. Dziś przychodzę do was, z historią która jednocześnie mnie wkurzyła i uwiodła. Jednocześnie chcę przeprosić za nieobecność na blogu, bo na instagramie się udzielałam i postaram się to nadgonić. :)

Tytuł: Światło, które utraciliśmy.
Autor: Jill Santopolo
Opis: Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo. Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.
Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?
Ocena: 8/10


Powiem wam szczerze, dawno książka nie wzbudziła, we mnie tylu skrajnych emocji. Historia, na pozór banalna. Pierwsza, niespełniona miłość. Pierwsza miłość... silna, namiętna i emocjonalna. Dwójka bohaterów, poznająca się przypadkiem, zakochuje się w sobie w dniu, w którym świat, na zawsze się zmienił. Nie dane jest im jednak być razem. Jeśli mam być szczera, to Gabe to jedna z gorszych postaci książkowych, egoista, niewiedzący czego chce. A jednak, miał w sobie coś, co Lucy pokochała. Ustalmy coś. Nienawidzę Gabe'a, mimo, że jest kluczową postacią. Bardzo podobało mi się jednak, ukazanie tego, jak Lucy się zbiera, jak jej uczucia się zmieniają, jak przeżywa wszystko. Jeśli mam być szczera, na jej miejscu wybrałabym jej męża, który może i jej nie rozumiał. Ale jednak szanował i kochał, aczkolwiek Lucy, mimo zmiennych uczuć, starała się być dla swojej pierwszej miłości przyjaciółką, wsparciem, co naprawdę rzadko się zdarza. Pod koniec historii, jednak jej infantylność mnie dobiła. Ale cała historia jest piękna. Światło, które utraciliśmy to doskonała pozycja, na jesienne wieczory, rozbawi was i wzruszy do łez. Sama autorka, dawała nam do zrozumienia jak potoczą się losy Gabe i Lucy, a jednak potrafiła zaskoczyć. Polecam.


A ktoś z was czytał? Jaką macie opinie?


Przepraszam, ale post jest pisany na szybko, w pracy. Obiecuje się poprawić. xoxo Carlie.

P.S na moim insta @carlieczyta wkrótce dobijemy do 100 obserwatorów. Może na dwieście jakieś rozdanko? :)



czwartek, 17 sierpnia 2017

Wszystkie Twoje Marzenia... tak na początek.

Cześć. Ruszam z moim pierwszym, stuprocentowym blogiem o książkach! Uwielbiam czytać i nie wyobrażam sobie dnia, bez dobrej książki. Pracuje w znanej sieci księgarń co tylko ułatwia mi moje uzależnienie od książek. Poznawać mnie będziecie wraz z kolejnymi postami! A teraz weźmiemy pod lupę pierwszą książkę. W dodatku polskiej autorki. Zdecydowanie rzadko czytam polskie książki, które nie były lekturami, więc gdyby ktoś zapytał mnie, jaka jest moja ulubiona książka, bez wahania odpowiedziałabym, że Lalka Bolesława Prusa. Dziś będę omawiać książkę Wszystkie twoje marzenia.

Tytuł oryginalny: Wszystkie Twoje Marzenia.
Autor: Agata Czykierda-Grabowska.  
Opis: Kiedy Kamil poznaje Maję, ta planuje właśnie wrzucenie swojego starego opla do Wisły. Pełna energii i mająca ogromny apetyt na życie dziewczyna od początku fascynuje przystojnego studenta, ale też od razu wyraźnie stawia granicę: Obiecaj mi, że nigdy się we mnie nie zakochasz.
Początkowo Kamil nie widzi w tym nic złego. Dopiero przeprowadził się do Warszawy, zaczął studia. Mogą być kumplami z akademika. Albo przyjaciółmi. Albo friends with benefits…
Ocena: 3/10





Sięgnęłam z ciekawości. Opis wydawał mi się taki głupiutki, jakby amerykańska nastolatka, napisała to na wattpadzie, aczkolwiek zdecydowałam się. Cała historia dzieje się w Warszawie, w studenckim środowisku. Poznajemy Kamila i Maje. On, unikający zobowiązań, typowy samiec alfa, Ona czerpie z życia, ile się da. Spotykają się przypadkiem, kiedy Maja przeklina swój zepsuty samochód i chce utopić go w Wiśle. Oczywiście, już w tym momencie, między bohaterami zaczyna iskrzyć, w miarę kolejnych wydarzeń, oboje próbują to zignorować. I w tym momencie, już zaczęłam czuć rozczarowanie. Bohaterowie tak żałośnie zaprzeczali, że do niczego między nimi nie dojdzie... a tu się całują, tu się przytulają, tu on jest zazdrosny... zaraz ona. No błagam. Do tego dochodzi, nawrót choroby z przeszłości, eks, który wpadł w najmniej odpowiednim momencie, dręczenie koszmarami... To wszystko już było. Bohaterowie, nawet przez chwile, nie byli w relacji friends with benefits, czym kusił opis książki. Pewnie, jakbym miała czternaście lat, ta historia porwałaby mnie i marzyłabym o takiej historii miłosnej, jednak bohaterowie byli bez polotu, infantylni, a fabuła zdecydowanie była niedopracowana. Nie zaprzeczę, zdarzyło mi się zaśmiania, więc jeśli szukacie czegoś naprawdę, bardzo lekkiego... jest to pozycja dla was, ja jednak nadal polecam Lalkę.



A ktoś z was, czytał tę książkę? Jakie są wasze opinie? 

xoxo Carlie.
Theme by Ally forGraphicpoison | Credits X